poniedziałek, 5 sierpnia 2013

... a test, żeby testował jedną rzecz...

to zależy

Ostatnio mieliśmy w pracy prezentacją dotyczącą test double (swoją drogą polecam zainteresować się tematem i zacząć stosować wszelkiego rodzaju mocki itp., programista nawet nie zdaje sobie sprawy, jak wpływają one na jakość tworzonego kodu i czytelność testów).
Ale ja nie o tym (przynajmniej nie dzisiaj :).
Po prezentacji (i w jej trakcie) poruszyliśmy kilka tematów dotyczących testowania w ogóle i jednym z owych tematów było pytanie: czy jeden test powinien składać się z jedej asercji?
Jak to zazwyczaj bywa z takimi ideologicznymi pytaniami ludzie się podzielili na dwie grupy i zaczęliśmy dyskutować i wymieniać się poglądami. Nie muszę dodawać, że konkluzją było stwierdzenie "to zależy" :)

Tylko czy rzeczywiście "zależy"? A jeżeli tak, to od czego?

piątek, 2 sierpnia 2013

Ten kod mi się nie podoba...

somehow I don't like it

Rok, może dwa lata temu mieliśmy w firmie dyskusję na temat tego, co można zakwalifikować jako defect, a co nie powinno za takowy zostać uznane.
Nie mieliśmy na celu twardej definicji, ponieważ każdy z nas zdawał sobie sprawę, że granica jest dość cienka i subiektywna i najlepiej większą część "klarowania definicji" przerzucić na powolny proces jej naturalnego stabilizowania się w obrębie konkretnego zespołu.

Skupiliśmy się przede wszystkim na tym, co nie powinno zostać nazwane błędem. Pomysł na zrobienie takiego spotkania był wynikiem wielokrotnego pojawiania się "defectów", które nie informowały o niczym, nie dawały żadnych wskazówek i niekiedy nawet, po ich przeczytaniu nie było wiadomo co należy poprawić i co tak bardzo zirytowało osobę przeglądającą kod, że zdecydowała się na ten drastyczny krok.